środa, 20 marca 2013

Codzienność...

Zakładając bloga chciałam pokazać, że nie takie to życie straszne i że jakoś wszystko się układa, z założenia miałam nie narzekać, ale... po  prostu się nie da.Więc od dzisiaj będę, narzekać, marudzić etc...
Młoda drugi dzień z katarem, więc się zbuntowałam i dzisiaj do pracy nie poszłam, ale co z tego jak mój "kochany" służbowy telefon nie potrafi w godzinach 8-16 się nie odzywać, na domiar złego pocztę głosową szlag trafił - sieć twierdzi, że włączona, ja że nie działa, kazali iść do najbliższego salonu po duplikat karty SIM, mogę sobie pójść, jak Dzieć wyzdrowieje, bynajmniej nie dzisiaj. Musiałam odbierać chociażby po to żeby już więcej ci ludzie nie zadzwonili, jutro chyba sobie też wolne urządzę, w końcu na coś się przyda zeszłoroczny urlop. Od razu nasuwa się pytanie dlaczego nie pójdę do lekarza i na zwolnienie? Z tego samego powodu, przez który Córka się pochorowała - pęknięta opona w samochodzie, a śruby fachowcy tak dokręcili, że z 5 podejść było, żeby koło wymienić i nic. Samochód służbowy, AC nie posiada, więc czekam, aż Szefa tknie i lawetę podstawi na koszt firmy, bo dzięki pieszemu spacerowi do przedszkola (mamy niby jakieś 500 m, ale tak wiało, że ja ledwo szłam pod wiatr) w poniedziałek Młoda jest chora, wynik - nie chodzę do pracy, a urlop - bo do lekarza nie mam jak dziecko zawieźć, a do kataru na domową wizytę nie przyjdą... \
No więc siedzę z usmarkanym Dzieckiem cały dzień w domu i w zasadzie nic nie zrobiłam, bo Dziecko marudne, bo cały czas telefon dzwoni, bo ledwo zjedzone śniadanie, to trzeba obiad zrobić, a tu jeszcze tego, tamtego brakuje, Młodą samą w domu nie zostawię, i pomóc nie ma kto :(... Ohydne uczucie - bezradność. 
No cóż zbliża się koniec dnia, więc trzeba będzie nadrobić zaległości w pracy, kolejne bezsensowne zajęcie w dniu dzisiejszym, dlaczego mi nawet jak jestem na urlopie nie odpuszczą i nawet nie mogę w pełni sobą i dzieckiem się zająć?.. (Chyba pozwoliłam Szefostwu wejść mi na głowę, a teraz jakoś zrzucić nie mogę)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz