piątek, 29 marca 2013

Świąteczny marazm...

Nie wiem czy wszyscy tak mają, czy tylko ja... 
Wkurza mnie to sprzątanie, mycie okien i cała ta szopka, przed każdym świętem. W tym roku to drugie graniczyło prawie  z cudem, na szczęście okna mam wschód-zachód, więc na raty dało się umyć nawet jak było ponad -5, bo słonko dość mocno wczoraj grzało. Jeśli chodzi o sprzątanie, to i tak po montażu w środę szaf w przedpokoju musiałam wszędzie, odkurzyć, powycierać kurze i umyć, bo niestety takie są uroki wiercenia w ścianach, plus jest taki, że już mam wszystko zmontowane i porobione, zostały jakieś drobiazg do zrobienia.
Drugą wkurzającą mnie rzeczą jest ten przymus ciągłego chodzenia do kościoła, wierzę w Boga (bądź jakąś siłę wyższą), ale instytucja Kościoła zupełnie mnie nie przekonuje i nic z tym nie zrobię; moja Matka zaś w tym roku zachowuje się jak rasowy "beret", bo chodzi tylko i zrzędzi, że nie byłam w kościele...
Poza tym tak na dobicie od jutra od 16 do poniedziałku do 22 pracuję (dyskryminacja, co poniektórych przez ustawę).

środa, 20 marca 2013

Codzienność...

Zakładając bloga chciałam pokazać, że nie takie to życie straszne i że jakoś wszystko się układa, z założenia miałam nie narzekać, ale... po  prostu się nie da.Więc od dzisiaj będę, narzekać, marudzić etc...
Młoda drugi dzień z katarem, więc się zbuntowałam i dzisiaj do pracy nie poszłam, ale co z tego jak mój "kochany" służbowy telefon nie potrafi w godzinach 8-16 się nie odzywać, na domiar złego pocztę głosową szlag trafił - sieć twierdzi, że włączona, ja że nie działa, kazali iść do najbliższego salonu po duplikat karty SIM, mogę sobie pójść, jak Dzieć wyzdrowieje, bynajmniej nie dzisiaj. Musiałam odbierać chociażby po to żeby już więcej ci ludzie nie zadzwonili, jutro chyba sobie też wolne urządzę, w końcu na coś się przyda zeszłoroczny urlop. Od razu nasuwa się pytanie dlaczego nie pójdę do lekarza i na zwolnienie? Z tego samego powodu, przez który Córka się pochorowała - pęknięta opona w samochodzie, a śruby fachowcy tak dokręcili, że z 5 podejść było, żeby koło wymienić i nic. Samochód służbowy, AC nie posiada, więc czekam, aż Szefa tknie i lawetę podstawi na koszt firmy, bo dzięki pieszemu spacerowi do przedszkola (mamy niby jakieś 500 m, ale tak wiało, że ja ledwo szłam pod wiatr) w poniedziałek Młoda jest chora, wynik - nie chodzę do pracy, a urlop - bo do lekarza nie mam jak dziecko zawieźć, a do kataru na domową wizytę nie przyjdą... \
No więc siedzę z usmarkanym Dzieckiem cały dzień w domu i w zasadzie nic nie zrobiłam, bo Dziecko marudne, bo cały czas telefon dzwoni, bo ledwo zjedzone śniadanie, to trzeba obiad zrobić, a tu jeszcze tego, tamtego brakuje, Młodą samą w domu nie zostawię, i pomóc nie ma kto :(... Ohydne uczucie - bezradność. 
No cóż zbliża się koniec dnia, więc trzeba będzie nadrobić zaległości w pracy, kolejne bezsensowne zajęcie w dniu dzisiejszym, dlaczego mi nawet jak jestem na urlopie nie odpuszczą i nawet nie mogę w pełni sobą i dzieckiem się zająć?.. (Chyba pozwoliłam Szefostwu wejść mi na głowę, a teraz jakoś zrzucić nie mogę)

niedziela, 17 marca 2013

Weekend a ja cały czas w pracy :(

Niedziela, zjedzone śniadanie, Dziewczynka ogląda telewizję, a ja nadrabiam zaległości w pracy... Kiedy to się skończy?... 
Tak bym chciała na prawdę mieć wolne w weekend, ale niestety od października zostałam "sama na włościach" i nikogo nie interesuje, że w tygodniu się nie wyrabiam, bo tak mnie obowiązkami przysypało, no może poza jedną osobą w firmie, reszta ma to gdzieś i wszystko ma być na wczoraj, i niestety co raz bardziej zaczynam odczuwać prawdziwość słów zawartych na pewnym obrazku z Internetu :"ma Pan kredyt na mieszkanie, więc możemy Pana poniżać, wymagać rzeczy absurdalnych, mieszać Pana z błotem, bo jest Pan w prze***banej sytuacji". Tylko u mnie należałoby dodać, jest Pani Samotną Matką,wymuszamy na Pani zwolnienia lekarskie, żeby płacić mniejszy ZUS od Pani ogromnej pensji, więc jeśli nawet Pani się zwolni, to jak przyszły pracodawca zobaczy całą historię zatrudnienia, to na pewno nie będzie Pani chciał, nawet jeśli ma Pani doświadczenie, odnosi Pani sukcesy itp itd" - to jest Polska właśnie i praca w prywatnej firmie :( Więc zaciskam zęby i robię zestawienia... Buuu...

sobota, 16 marca 2013

Zaginęłam w akcji :)...

Tak na początku, to dziękuję wszystkim za komentarze, niestety dopiero dzisiaj je odczytałam, teraz już obiecuję być tu w miarę możliwości regularnie :D

No to zacznę od początku...
Po długich namysłach miałam wyremontować przedpokój i wymienić drzwi między pokojami, więc kupiłam gratkę w celu odnalezienia "fachowców", los chciał, że otworzyłam na stronie "sprzedam mieszkanie", więc w efekcie kupiłam większe mieszkanie, niestety z większym metrażem zupełnie gratis otrzymałam kredyt :(. Nie znoszę pożyczać małych kwot, a tu kredyt... Na szczęście tylko na trzy lata, ale i tak mnie to przeraża...

Więc moja nieobecność tu była związana ze sprzedażą poprzedniego mieszkania, pakowaniem, przeprowadzką i remontem w większym mieszkaniu, który mam nadzieję uda się całkowicie skończyć przed Wielkanocą, miało być przed Bożym Narodzeniem, ale jedna z firm montażowych nawaliła i w efekcie jest jak jest, czyli nadal niewykończony przedpokój, brak mebli w łazience i chaos w szafach z ubraniami, bo teraz tam mam wszystko zaczynając od mydła, i żeby nie było, to nie Ci od szaf nawalili, tylko Ci od drzwi między pokojami, bo przez nich ścian nie można było wykończyć, a co za tym idzie pozostałych prac również nie dało się przeprowadzić.

Jednak w całej sytuacji widzę więcej plusów niż minusów :D

PLUSY
  1. Dziecko ma SWÓJ pokój, z tym całym dziecięcym bałaganem, "królewnowym" łóżkiem itp.
  2. Dziecko, gdy otrzymało SWÓJ pokój, śpi SAMO w swoim łóżku (no dobra czasami wskakuje mi w środku nocy do łóżka), ale i tak jest postęp uwzględniając, że prze 5 lat się buntowało i nie chciało spać oddzielnie, a teraz 99% nocy spędza w swoim łóżku, co lepsze w oddzielnym pokoju
  3. Mam SWÓJ pokój  i to taki, że z niego korzystam, w zasadzie wcześniej też miałam, ale służył jako gościnny i biuro
  4. Mamy wreszcie SALON w którym jest czysto, nie ma porozrzucanych klocków po środku pokoju, i jest tam miejsce na wszystko :D, bo każda z nas teraz swoje rzeczy trzyma u siebie ;)
  5. Mamy duży przedpokój, i wkrótce będziemy mieć duuuuuuuuużą szafe
  6. Myślę, że jeszcze parę by się znalazło, wymieniłam te najistotniejsze  
MINUSY
  1. Gołębie - urok 9-tego piętra w wieżowcu - jak ktoś zna sposób, na te paskudy, to dajcie znać
  2. Pozostałe nieistotne, bo da się z nimi żyć :)
To na tyle jak na początek :)