wtorek, 4 września 2012

Trochę o tym skąd się wzięła Sama Mama...

Każda Samotna Mama ma swoją historię, krótszą bądź dłuższą, opowiem Wam moją. Na razie w skrócie, ale pewnie jeszcze nie raz do niej będę wracać.
Zaczęła się tak na prawdę na drugim roku studiów, gdy poznałam Ojca mojej Córki, wydawało by się rozsądnego chłopaka studiującego medycynę, sielanka trwała ponad dwa lata, mieszkaliśmy razem z małymi przerwami, bo chłopak wyjeżdżał zarobkowo za granicę na wakacje, aż do momentu, gdy okazało się, że jestem w ciąży - życie wywróciło się do góry nogami...
Większość Samotnych Matek ma pretensje do "byłego" za to co zrobił, bo to była jego świadoma decyzja, ja nie mam, bo wszystko zepsuli jego rodzice, a on był od nich całkowicie w tamtym momencie finansowo uzależniony i doskonale wiedział, że bez ich pomocy studiów nie skończy...
Ale zacznijmy od początku.
Do Łodzi trafiłam na studia w 2001 roku, i byłam szczęśliwa, że  dostałam się na studia na UM w Polsce, otrzymałam stypendium socjalne, które niestety nie pokrywało kosztów utrzymania, nie mówiąc już o pomocach naukowych, więc zaczęłam pracować w wolnych chwilach. Pracowałam w punkcie ksero za dnia, a wieczorami w klubie studenckim, gdzie poznałam Jego, przystojnego chłopaka, też na UM pochodzącego z porządnej jak mi się wydawało rodziny, w końcu Jego rodzice byli we władzach jednej z uczelni wyższych. Spotkaliśmy się już wcześniej, był bratem bliźniakiem chłopaka jednej z moich współlokatorek, ale nigdy nie mieliśmy szansy porozmawiać.
Zamieszkaliśmy razem po paru miesiącach znajomości. On przedstawił mnie swoim rodzicom. Po dwóch latach bycia razem wiedzieliśmy, że to jest to.
Dlatego też, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a dowiedziałam się pierwsza, nawet nie przypuszczałam, że mnie zostawi, tym bardziej, że wiedziałam, że ma zamiar mi się oświadczyć. Na Święta byłam u Rodziców i to tam zrobiłam test, nie chciałam mu mówić przez telefon, na dodatek nie do końca byłam pewna tego co zobaczyłam, więc po powrocie do Łodzi w drodze do mieszkania kupiłam kolejny. To było 26 grudnia. Zrobiliśmy go razem, później następny, nie było wątpliwości, następnego dnia lekarz potwierdził, że to 5-6 tydzień. Chłopak zapewniał mnie, że wszystko będzie dobrze, damy radę, w końcu przed nami było ostatnie półtora roku studiów.  Przez dwa dni zwlekał z powiedzeniem swoim rodzicom, bo niecały miesiąc wcześniej w tej samej sytuacji był jego brat, bał się ich reakcji, bo byli w trakcie organizacji wesela Jego brata, Moi Rodzice już wiedzieli.
Po rozmowie ze swoimi rodzicami był przybity, ale nadal twierdził, że wszystko będzie dobrze. W tamtym czasie mieszkałam w większości w wynajętym niedaleko mieszkaniu, już pół roku wcześniej po kilku konfliktach z jego bratem wyprowadziłam się ich prywatnego mieszkania, a mój chłopak ze mną, do akademika.
29 grudnia 2006 roku poszedł z bratem na egzamin i niestety przestał się odzywać, jedynie usłyszałam przez telefon, że bardzo przeprasza, ale tak musi być.

3 komentarze:

  1. Bardzo wzruszyla mnie ta historia.. Ja sama bylam z chlopakiem cztery lata,a ciaza byla planowana,jednak i tak jak przyjdzie co do czego okazuje sie,ze facetow to przerasta. Bardzo mocno trzymam za Pania kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję. Moja historia jest trochę inna, bo to ja odeszłam już od "męża"...po tym jak wprowadziłam się do jego rodzinnego domu. Zbytnio przejął się rolą ojca i męża, chcąc mnie cłkowicie zdominoać, stłamsić, zakrzyczeć, zastraszyć...a przy tym wszystkim jego mamusia.. Wkrotce czeka mnie rozwód. A corka ma dopiero 5 miesiecy. Tatuś za nia bardzo teskni jednak nie potrafi zrobic nic zeby naszą sytuacje naprawic. Ja mialabym wrocic na jego warunkach, jako winna naszych problemow...skruszona i od tej pory posłuszna...piekło by wróciło.A teraz muszę myśleć już nie tylko o sobie. Jestem samotną matką z wyboru. I wiecie co?juz nauczyłam się usmiechac...zapraszam na mojego bloga www.gadkiszmatki.bloa.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam przyjaciółkę w podobnej sytuacji. Trzymam kciuki i będę śledzić bloga

    OdpowiedzUsuń