wtorek, 4 września 2012

Pierwszy dzień w przedszkolu...

Zaprowadziłam Córkę do przedszkola, nie obyło się bez łez i zapierania się rękoma i nogami, że nie wejdzie na salę, ale w końcu udało mi się ją przekonać, że zostanie na chwilę, a zrobię zakupy i po nią wrócę. Wróciłam po 1,5 h, a córka oświadczyła, że zostaje, bo Pani Kasia jest fajna i robią ciekawe rzeczy. Kamień mi spadł z serca, a Marzena (prywatna nasza opiekunka) przez dwie godziny została w domu i zajmowała się czym innym. Niestety w za drugim podejściem było gorzej, bo gdy Córkę z przedszkola zabierała, to już był tekst, że nigdy tam nie wróci... Ponoć druga pani była beznadziejna, co gorsza Pani Basia jest jutro od rana, więc nie wiem co będę musiała zrobić, żeby Młoda tam została... A już myślałam, że będzie dobrze.
***
POST Z 3 SIERPNIA, NIE WIEM, CO SIĘ STAŁO, ŻE PRZEZ PRZYPADEK ZAKTUALIZOWAŁAM DATĘ PUBLIKACJI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz