poniedziałek, 24 września 2012

Gonitwa myśli...

Dziecko padło mi o 17:45 jeszcze pod obecność Opiekunki i jakoś się przebudzić nie chcę, a mnie myśli nachodzą różne...
Muszę zrobić jakąś reorganizację w swoim życiu, póki była Ciocia do pomocy przy dziecku i w domu, też mi było łatwiej, a teraz, gdy przychodzi tylko na parę godzin, tylko odebrać Młodą z przedszkola, wszystko w domu muszę zrobić sama, prasowanie, odkurzanie, zorganizować wolny czas Dziecka, nawet nie zdawałam chyba do końca sobie sprawy, ile ta Dziewczyna mi pomagała w pracach domowych. Właśnie to utwierdziło mnie, że muszę zostawić ją przynajmniej na soboty. Dziewczyna dorobi sobie, Młoda się cieszy, że Ciocia będzie przynajmniej raz na dwa tygodnie Ją odwiedzać, a ja może nie padnę jak mucha...
Na dodatek codziennie mam wyrzuty sumienia, że Dziecko chodzi do przedszkola, chociaż stać mnie na opiekunkę, ale też przecież nie mogę ją odizolować od Świata. Ona ma do mnie pretensje, że jest tam codziennie po 8h, ale przecież nie da się inaczej - Mama musi pracować... Przez to wszystko chyba zacznę grać w Totolotka, bo mi się samej nieraz marzy takie życie, gdzie nie trzeba iść do pracy, można cały dzień siedzieć w domu i bawić się z Dzieckiem.
W życiu, jak na swoje niecałe 30 lat, zaszłam tak daleko, że jestem kierownikiem w jednej instytucji, koordynatorem w drugiej i coś jeszcze próbuję tworzyć w działalności prywatnej, ale co z tego skoro nie mam czasu dla siebie, a Dziecko tylko się wścieka, że w weekendy z nim mam czas się pobawić :(... 
Coś w tym jest, że pieniądze szczęścia nie dają, ale bez nich nie dało by się żyć z kolei... 
Idę to przemyśleć jeszcze bardziej... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz